[TRANSKRYPCJA]
Ten odcinek będzie szczególną gratką dla łasuchów, bo opowiem Wam o tym, jak zamienić zwykłe zwiedzanie miasta w kulinarną wędrówkę przez smaki i zapachy Prowansji.
Podczas pobytu w Aix-en-Provence postanowiłam poznać to miasto w nieco inny sposób niż zazwyczaj. A mówiąc “zazwyczaj” mam na myśli wycieczki po mieście na własną rękę, odwiedzenie kilku muzeów, zabytków i innych ciekawych miejsc. Tym razem jednak oprócz tego wszystkiego postawiłam też na to, aby to nie była tylko uczta dla moich oczu, ale też kubków smakowych.
Na początek zrobiłam małe rozeznanie w serwisie GetYourGuide pod kątem tego, jakie atrakcje kulinarne są dostępne w tym mieście. Wybór nie był łatwy, bo znalazłam łącznie kilkadziesiąt wycieczek z przewodnikami, a prawie każda z nich wydawała się równie interesująca. Od zwiedzania winnic, przez polowanie na trufle, warsztaty z przyrządzania koktajli, wizytę w tłoczni oliwek i degustację świeżej oliwy, aż po wycieczki z degustacją lokalnych słodyczy, sera i wina. Ostatecznie postawiłam właśnie na jedną z tych ostatnich.
Wycieczka rozpoczynała się o godzinie 16:00 na starym mieście Aix-en-Provence. Okazało się, że jestem jedyną osobą, która weźmie w niej udział, bo akurat na ten dzień i na tę godzinę nie było innych chętnych osób. Można więc powiedzieć, że była to w 100% prywatna wycieczka z przewodnikiem.
Czekoladki i pralinki
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty w cukierni, a w sumie bardziej czekoladziarni Puyricard Chocolaterie. To miejsce specjalizujące się w wyrobie rozmaitych pralinek. Smaki niektórych z nich były całkiem niecodzienne np. mięta+pieprz, z kolumbijskiego kakao, biały nugat z migdałami z Prowansji, kandyzowane figi, miód z lawendy z Prowansji, Soho (francuski likier o smaku liczi). Łącznie do wyboru było kilkadziesiąt różnych rodzajów pralinek i to zarówno z ciemnej, jak i z mlecznej czekolady. Fajnym rozwiązaniem jest też to, że każdą z tych pralinek można kupić na sztuki i wypróbować smaki, które najbardziej nas interesują albo, które chcielibyśmy np. komuś sprezentować.
Francuskie makaroniki
Po małej degustacji przeszliśmy kilka ulic dalej, do miejsca, które jest właściwie klasyką gatunku, jeśli chodzi o francuskie słodycze. Nazwa tej cukierni po polsku to “Makaroniki Karoliny” (fr. Les Macarons de Caroline Aix en Provence), więc jak się domyślacie asortyment tego miejsca to w 100% wymienione w nazwie makaroniki. W tym przypadku również liczba rozmaitych smaków przekroczyła moje oczekiwania. Makaroniki o smaku mango, truskawek, bazylii, wanilii z Madagaskaru, smoczego owocu, kawy… Było tego naprawdę mnóstwo! Finalnie zdecydowałam się na degustację pistacjowych, bo to jeden z moich ulubionych smaków. Przy okazji dowiedziałam się też, że wszystkie makaroniki wytwarzane w tym miejscu są wypiekane codziennie rano, dzięki czemu są zawsze świeże. I tutaj, podobnie jak w przypadku pralinek – zakupy możecie rozpocząć już od jednej sztuki, więc jest to świetna opcja, jeśli nie chcecie ograniczać się tylko do jednego smaku.
Po wyjściu z tej cukierni, mała ciekawostka. Na tej samej ulicy (Rue Lucas de Montigny) znajduje się niesamowita księgarnia Mon Chat Pitre, której gospodarzami są koty. Jest ich tam kilka i zamieszkują sobie wnętrze księgarni. Czasem możecie zobaczyć nawet któregoś z nich bezpośrednio przy witrynie okiennej. Zresztą oprócz samych książek znajdziecie tam też sporo fajnych upominków z kocimi akcentami. Bardzo urocze miejsce, więc polecam Wam zajrzenie tutaj, jeśli będziecie w okolicy.
Czekoladowe i migdałowe magdalenki
Okej, ale wróćmy na trasę naszej kulinarnej wycieczki. Po degustacji makaroników udaliśmy się do Madeleines De Christophe – miejsca, które słynie z tego, że produkuje najlepsze magdalenki w Aix-en-Provence. I chyba dużo w tym prawdy, bo kolejka chętnych, aby ich spróbować była tutaj całkiem spora, mierzyła kilkanaście metrów. Ja skosztowałam czekoladowych i migdałowych i te drugie były naprawdę doskonałe. Dodatkowo przewodnik, który opowiadał mi mnóstwo ciekawostek na temat słodyczy, które kosztowaliśmy, polecił mi, żebym zostawiła sobie kilka magdalenek na jutro rano, bo wtedy są jeszcze lepsze. Czy były faktycznie lepsze? Moim zdaniem były równie doskonałe, jak dzień wcześniej. Mówiąc kolokwialnie: niebo w gębie, więc jeśli będziecie mieli okazję, to koniecznie skosztujcie magdalenek z tej cukierni.
Słynne calissons z Aix-en-Provence
Kolejne miejsce na naszej mapie zwiedzania zajęły calissons. I tutaj mała ciekawostka. Będąc w Prowansji, a szczególnie w Aix-en-Provence z pewnością zauważycie, że w produkcji calissons specjalizują się tu przede wszystkim dwie firmy: Le Roy René i Léonard Parli. Od strony marketingowej to Le Roy René jest bardziej widoczne i rozreklamowane, ale za to Leonard Parli cieszy się dłuższą historią wytwarzania calissons. Podczas wycieczki mój przewodnik był zdecydowanie zwolennikiem tych drugich i przekonywał mnie, że są znacznie lepsze niż calissons produkowane przez Le Roy René. Ile w tym prawdy? Trudno mi powiedzieć, bo szczerze przyznam, że próbowałam wyrobów obu firm i oba smakowały równie dobrze, więc to chyba kwestia subiektywnych upodobań.
Możecie się zastanawiać, czym właściwie są calissons. O ile w Prowansji to bardzo popularny przysmak, w Polsce raczej niewiele osób o nim słyszało. Bazą do ich przygotowania są mielone migdały i kandyzowane owoce – głównie cytrusy i melon, ale czasem także inne. Całość wzbogacana jest cukrem lub miodem, a po przestygnięciu gotową masę układa się na opłatki w kształcie migdała, a na wierzch trafia biały lukier. W butikach wspomnianych firm Le Roy René i Léonard Parli możecie kupić calissons zarówno na sztuki, jak i w formie różnych zestawów, często także w bardzo fantazyjnych opakowaniach.
Karmelizowane orzeszki i migdały
Kolejnym punktem mojej kulinarnej wycieczki po Aix była wizyta w Monsieur Praline. To niewielki sklepik z karmelizowanymi orzechami i migdałami. Ich charakterystyczny zapach od razu skojarzył mi się z dzieciństwem i nie będę ukrywać, że to właśnie karmelizowane orzechy były moim numerem jeden podczas tej wycieczki. Do wyboru były dziesiątki różnych orzechów i migdałów w rozmaitych skorupkach z karmelu. To było absolutnie pyszne!
Prowansalski nugat
Ostatnim miejscem wśród słodkich butików był Maison du nougat. Jak możecie się domyślić, to miejsce, które specjalizuje się w produkcji różnych rodzajów nugatu. Osobiście najbardziej lubię klasyczny, biały nugat z migdałami. Ale jeśli chcielibyście skosztować też innych smaków, to w tym miejscu znajdziecie ich całkiem sporo. Całkiem ciekawy jest nugat z solonym karmelem albo z kandyzowaną pomarańczą. Najlepiej jest skosztować po prostu kilka rodzajów i zdecydować, który smakuje Wam najlepiej. W przypadku nugatu mam wrażenie, że każdy może mieć diametralnie inne preferencje, więc pod tym kątem najlepiej posłuchać własnych kubków smakowych. Nie sugerujcie się też tym, że nugat często budzi skojarzenia raczej tylko z tym, że jest bardzo twardy. Ten w Prowansji ma miękką konsystencję i jeśli kupujecie go w butikach producenckich, to często jest tak świeży, że rozpływa się w ustach, a jedyne twarde elementy to orzechy i migdały.
Sery i wino, czyli wizyta w La Fromagerie du Passage
No i tak. W tym miejscu skończyła się słodka część mojej wycieczki. Jej zwieńczeniem było diametralne odwrócenie smaków i wizyta w La Fromagerie du Passage. To miejsce, które urzeknie Was absolutnie swoją lokalizacją, bo znajduje się hm jakby to powiedzieć – w pewnym przesmyku pomiędzy budynkami, w pasażu – tak, pasaż to chyba dobre określenie. Teoretycznie w ścisłym centrum starego miasta Aix, a z drugiej strony to miejsce dość ustronne i bardzo klimatyczne. Wspomniałam, że to miejsce nazywa się La Fromagerie, więc możecie się domyślić, że to co tutaj króluje to le fromage, czyli sery. A właściwie sery i wino. I jednych i drugich jest tutaj sporo do wyboru. Możecie też tak jak ja zamówić deskę serów i skosztować różnych ich rodzajów.
W takim przypadku pamiętajcie, że kolejność kosztowania serów ma znaczenie. Warto jest zacząć od tych najłagodniejszych i skończyć na najbardziej wyrazistych, tak aby smak poszczególnych serów miał szansę się powoli rozwijać i abyście czerpali z tego większą przyjemność. Łagodniejsze sery możecie łączyć z konfiturą, miodem lub suszonymi owocami, które dodawane są do zestawu. Generalnie zamawiając deskę serów we Francji, raczej zawsze ułożone one będą w kolejności właśnie od najłagodniejszych, do najbardziej intensywnych, więc to tylko kwestia tego, żeby trzymać się pewnej stałej kolejności.
Podsumowanie
Tym aromatycznym akcentem kończymy naszą kulinarną wycieczkę po Aix. Mam nadzieję, że rozbudziłam trochę Wasz apetyt na to miasto i na wszystkie przysmaki, które kryje w zanadrzu. Ja muszę przyznać, że opowiadając Wam o tym wszystkim, sama zrobiłam się trochę głodna, dlatego idę coś przekąsić. Dzięki i do usłyszenia w kolejnym odcinku!