Czy Dijon słynie tylko z musztardy?

[TRANSKRYPCJA]

Tym razem trochę Was zaskoczę, bo zabieram Was do francuskiej stolicy. Stolicy francuskiej musztardy.

Przypuszczam, że większość z Was domyśliła się, że chodzi o Dijon. Miasto, którego wizytówką jest właśnie musztarda. Tutaj stworzono ten sos i cóż – przetrwał on do dziś. Jest on w tej chwili nie tylko obecny w kuchni francuskiej, ale chociażby w naszym kraju. Myślę, że każdy Polak i każda Polka nawet jeśli nigdy nie kosztowała musztardy Dijon, to przynajmniej kojarzy tę nazwę ze słyszenia.

Niemniej muszę Was rozczarować, bo ten odcinek nie będzie o musztardzie. Nie czuję się absolutnie specjalistką w temacie musztardy, natomiast chciałabym Wam opowiedzieć o tym drugim obliczu Dijon. O tym, którego trochę nie widać. O tych wszystkich rzeczach i miejscach, dla których nie tylko warto skosztować samej musztardy, będąc w tym mieście, ale przede wszystkim warto je po prostu odwiedzić.

Zwiedzanie Dijon

Dla mnie po Paryżu to było drugie miasto we Francji, jakie odwiedziłam i muszę przyznać, że byłam całkiem miło zaskoczona tym, co tutaj znalazłam. Dijon jest bardzo spokojne. Myślę, że żyje zupełnie czymś innym niż chociażby wspomniany Paryż. Najbardziej można to poczuć na Starym Mieście, gdzie mimo że zazwyczaj jest sporo ludzi, to panuje tutaj bardzo spokojna atmosfera. Momentami powiedziałabym, że wręcz kameralna.

Bardzo urzekało mnie na przykład to, że popołudniu albo wieczorem, docierając do okolic starówki, ulice zaczynały pachnieć jedzeniem. Wydawało mi się, jakby zapachy z różnych restauracji zaczynały konkurować między sobą o uwagę i trudno było skupić się na czymś innym niż właśnie jedzenie. Ale nie ma w tym też nic dziwnego, bo generalnie Dijon i cała Burgundia słynie z dobrej kuchni.

Centrum Gastronomii i Wina

Najlepszym tego dowodem jest chociażby to, że w Dijon znajduje się Centrum Gastronomii i Wina. Z nazwy może niewiele to mówi, ale tak naprawdę jest to miejsce całkowicie poświęcone francuskiej kuchni. Poza zabytkami jest to jeden z najważniejszych punktów, który warto odwiedzić, będąc tutaj.

Jest to też miejsce, w którym można skosztować różnych oryginalnych produktów lokalnych producentów oraz degustować wina wytwarzane w regionie Burgundii. Są tu też sklepy, wystawy poświęcone francuskiej gastronomii. Są nawet księgarnie, w których możecie kupić książki poświęcone właśnie tematyce kulinarnej. To co mogę Wam więc zagwarantować, jeśli wybierzecie się do tego miejsca, to że na pewno nie wyjdziecie z niego głodni.

Stare Miasto Dijon

Jeśli natomiast wolelibyście najpierw zaspokoić głód sztuki albo kultury, to w tym celu zapraszam Was z powrotem na starówkę, od której zaczęłam tę opowieść. Całkiem ciekawe pod kątem architektonicznym jest to, że tutejsze budynki w dużej mierze przypominają tradycyjną zabudowę południowej części Niemiec. Właściwie nie ma w tym też nic dziwnego, bo od granicy z Niemcami, Dijon dzieli jakieś dwie i pół godziny drogi, stąd myślę, że te wpływy architektoniczne gdzieś między sobą się przenikały.

To co jest charakterystyczne to dachy pokryte kolorowymi płytkami, które tworzą przepiękne wzory geometryczne. Wiele z takich dachów możecie zobaczyć właśnie na starówce, dlatego zachęcam Was gorąco, aby od czasu do czasu podnieść głowę i spojrzeć w górę, bo to co tam zobaczycie może Was naprawdę bardzo zaskoczyć.

Pałac Książąt Burgundzkich

Jeśli chodzi o zabytki, to najbardziej kluczowym, absolutnym numerem jeden w Dijon jest Pałac Książąt Burgundzkich. Ogromny gmach, w którym mieści się ratusz i Muzeum Sztuk Pięknych. Kolekcja tego muzeum jest przeogromna. Znajduje się tu ponad 150 000 dzieł sztuki. Są to przede wszystkim obrazy, rzeźby, ale jest też trochę mniej typowych eksponatów, jak chociażby dawne zbroje, miecze. Są też grobowce Książąt Burgundzkich – Filipa Śmiałego i Jana Bez Trwogi.

Generalnie cała kolekcja jest bardzo obszerna i na jej oglądnięcie zdecydowanie przyda się Wam kilka godzin i dobra kondycja, bo to ogromny, kilkupiętrowy budynek, więc jest tutaj sporo do przejścia. Ja próbowałam obejrzeć całą tę ekspozycję w około dwie i pół godziny i nie udało mi się to. Zobaczyłam bardzo dużo, ale mam wciąż w sobie pewne poczucie, że bardzo dużo też nie zobaczyłam.

Zresztą podobne odczucie miałam, będąc w Paryżu i zwiedzając Luwr. Tam ta kolekcja jest jeszcze większa i myślę, że aby naprawdę przeglądnąć wszystkie dzieła sztuki, które są ukryte w Luwrze, przydałoby się kilka dni. W przypadku Pałacu Książąt Burgundzkich kilka dni to byłaby już przesada, ale kilka godzin jak najbardziej.

Kościół Notre-Dame

Inny zabytek na Starym Mieście Dijon, który warto zobaczyć chociażby z zewnątrz, to kościół Notre-Dame. Najbardziej charakterystyczna jest jego fasada. Po pierwsze dlatego, że jest ona całkowicie geometryczna, niemal prostokątkna, a więc bardzo nietypowa jak na obiekt sakralny. A po drugie – na tej prostokątnej, geometrycznej fasadzie znajduje się 50 gargulców, które spoglądają na przechodniów z góry i trzeba przyznać, że robią dość mroczne wrażenie.

Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego wiele osób udaje się w okolice kościoła Notre Dame. Tym powodem jest sowa. O sowie powiem jeszcze za chwilę, bo to jest pewien niepisany (a może i pisany?) symbol Dijon, natomiast sowa jako bardziej namacalny element znajduje się na jednej z zewnętrznych ścian tego kościoła i jest z nią związany przesąd – swego rodzaju legenda miejska. Jeżeli pomyślicie życzenie, a następnie lewą ręką (bo od serca) dotkniecie tej sowy, to prawdopodobnie życzenie się spełni.

Oczywiście niezależnie od tego, czy wierzycie w takie rzeczy czy nie, faktem jest, że przekonanie to jest bardzo żywe, a dowodem tego jest fakt, że sama sowa jest w tym momencie bardzo mało rozpoznawalna ze względu na to, że jest po prostu wytarta od dotykania i w niewielkim stopniu przypomina tak naprawdę jakiekolwiek zwierzę. Ale jeśli myślicie, że z tego powodu będzie Wam trudno ją znaleźć, to nic bardziej mylnego, bo tak jak wspomniałam – jest to najbardziej wytarty element na zewnętrznej ścianie kościoła, więc na pewno zobaczycie miejsce, które jest niezwykle jasne, niezwykle błyszczące.

Sowa jako symbol Dijon

Sowa, tak jak wspomniałam, nie jest związana tylko z samym kościołem Notre-Dame, ale generalnie z Dijon. Jest to swego rodzaju symbol tego miasta i jej wizerunki możecie zobaczyć w naprawdę różnych miejscach.

Przykładowo kostki brukowe, którymi wysadzana jest starówka. Zwróćcie na nie koniecznie uwagę, bo na wielu z nich znajdziecie właśnie takie małe wizerunki sówek ze strzałkami. I to ma taki bardzo praktyczny charakter, bo te sówki (a właściwie strzałeczki) pokazują kierunek zwiedzania i jest to taka trasa, dzięki której możemy zobaczyć najciekawsze zabytki i atrakcje, które znajdują się na Starym Mieście. Jest to oczywiście ogromna atrakcja dla dzieci, które uwielbiają wyszukiwać sówki na kostkach brukowych i tym samym prowadzą rodziców w różne ciekawe miejsca.

Muzeum François Rude

Przy okazji spaceru po starówce, możecie też zajrzeć do Muzeum François Rude – słynnego francuskiego rzeźbiarza. Samo muzeum jest maleńkie. Co nie zmienia faktu, że rzeźby, które się tam znajdują są naprawdę ogromnych rozmiarów. Do teraz zastanawiam się, czy one naprawdę były tak duże czy może to to maleńkie wnętrze potęgowało ich rozmiary. Trudno mi na to odpowiedzieć, natomiast jest to muzeum, które fajnie jest odwiedzić „przy okazji”.

Ja spędziłam w nim dosłownie 15 minut i wydaje mi się, że to było nawet całkiem długo, bo zdążyłam jeszcze w tym czasie zrobić zdjęcia i całkiem wnikliwie przyglądnąć się poszczególnych rzeźbom. Nie było ich też zbyt wiele, niemniej jest to moim zdaniem ciekawy przerywnik podczas spaceru po starówce. Jeśli natomiast chcielibyście sfotografować te rzeźby, to koniecznie zabierzcie ze sobą jakiś szerokokątny obiektyw, bo nie gwarantuję Wam, że zwykłym telefonem uda Wam się w tym małym wnętrzu, a więc z dosyć małej odległości, sfotografować w całości niektóre rzeźby.

Plac Darcy

Bardzo uroczym miejscem na diżońskiej starówce jest też plac Darcy. Przynajmniej na mnie zrobił on przyjemne, lekko magiczne wrażenie. Częściowo może dlatego, bo obudził we mnie sentyment, który mam do Paryża. A to dlatego, że znajduje się tam Brama Wilhelma, która wydaje się mniejszą wersją paryskiego Łuku Triumfalnego.

Przy samym placu znajdziecie też kilka restauracji i kawiarni. Zazwyczaj pękają one w szwach, ale panuje w nich całkiem przyjemny klimat, więc jest to fajne miejsce na to, aby zjeść obiad lub napić się kawy. Od placu Darcy biegnie też długi szeroki deptak, a wzdłuż niego – mnóstwo sklepów. Niektóre z nich to oczywiście popularne sieciówki, które znamy z Polski, ale jest tu też parę bardziej lokalnych sklepów, więc wydaje mi się, że jest to całkiem ciekawe miejsce, pod kątem szukania ewentualnych pamiątek.

Lokalne sklepiki i księgarnie

Zachęcam Was też do wchodzenia w różne mniejsze uliczki, które odchodzą od Starego Miasta, bo w nich zazwyczaj znajduje się więcej takich małych, lokalnych sklepików. Jest też mnóstwo księgarni. To co mnie zaskoczyło ogromnie (przeogromnie!), gdy byłam w Dijon, to że wiele z księgarni specjalizuje się w naprawdę wąskich dziedzinach literatury. Przykładowo, to właśnie w Dijon uderzyło mnie, jak wielką miłością Francuzi darzą komiksy. Są one dla mnie fenomenem i czasem trudno je nawet nazwać komiksami, bo są to bardziej powieści graficzne. Gatunek, który w Polsce jest raczej mało popularny i mało znany, a we Francji to na tyle oczywisty i duży temat, że wiele małych księgarni specjalizuje się tylko w sprzedaży właśnie tego typu książek.

Zwiedzanie okolic Dijon

Wróćmy jednak do Dijon, do zwiedzania tego miasta – a właściwie do zwiedzania też jego okolic. Bo Dijon to jest bardzo fajna baza wypadowa, jeśli dysponujecie samochodem i planujecie chociażby jednodniowe wycieczki w różne okoliczne rejony. Bo tak naprawdę wystarczy kilkanaście minut i znajdujecie się już w całkiem innym otoczeniu, pośrodku ogromnych, malowniczych winnic, które dla mnie były czymś naprawdę pięknym. Krajobrazy, których nie sposób szukać w Polsce, a które właśnie w Burgundii wydają się zupełnie normalne, zupełnie na porządku dziennym.

Jeśli Was również urzekają takie widoki, to dobra wiadomość jest taka, że właśnie od Dijon ciągnie się szlak, który prowadzi przez największe i najpiękniejsze winnice Burgundii. Przebiega on przez wiele malowniczych miasteczek – w wielu z nich znajdują się tez zamki. Jeśli więc planujecie trochę dłuższy pobyt w mieście lub w regionie Burgundii, to można to wszystko połączyć w fajne pasmo ciekawych wycieczek.

Same winnice są również często otwarte na turystów. Można zarezerwować zwiedzanie z przewodnikiem i wybrać się na degustację wina, jeżeli jesteście pełnoletni. Wiele winnic jest też połączonych ze sobą ścieżkami, więc to również fajny pomysł na to, aby aktywnie spędzić czas, na przykład organizując sobie wycieczkę rowerem.

Podsumowanie

Mam nadzieję, że ten odcinek pokazał Wam, że Dijon to nie tylko musztarda i że od teraz trochę inaczej spojrzycie na to miasto, a może nawet zdecydujecie się je odwiedzić. Dziękuję, że byliście ze mną id o usłyszenia w kolejnych odcinkach.

Jessica Alvaro
Jessica Alvaro
Na co dzień UX/UI Product Designer. Zakochana bezdennie w minimalizmie i zdrowym rozsądku. Uwielbia życie w podróży i podróże życia. Projektuje. Pisze. Opowiada. I nieustannie szuka swojego miejsca na Ziemi.

Ostatnio dodane

Słuchaj na Spotify

spot_imgspot_img

Zobacz również